Płacz
Nieprzytomne spojrzenie a w oczach dużo smutków
Wzrok skierowany w ziemie i nie zdaję sobie sprawy że
Znów nie będzie słodko gorzko jest już w kubku
Choć coraz częściej sypie cztery cukru i dwie kawy
Dziś zamknij pysk mówią zamknij pysk
Jak masz żyć jak gówno idź płakać sobie gdzie indziej
Trudno nie będą mówić mi jak mam żyć
Jak mam pić pójdą ze mną a jak płakać nikt nie przyjdzie
Pytam czy tu będą oni ręczą że tak
Potem wchodzi szereg spraw których być tu nie powinno
Nie chodzi tylko o hajs ale nie chcą mnie znać
Z tym że sam dużo wcześniej zapomniałem już ich imion
Coraz więcej znajomych coraz bardziej samotny
I czasem piję sam z żalu że nie mam z kim pić
Dwa miesiące nie napisałem ani jednej zwrotki
Dwie propozycje by wyjść na legal ale nic
Rap nie dał mi szczęścia dał trochę hajsu w dłonie
Co mam się nie przyznać Bo co kurwa nie wypada
I amerykańska firma dzisiaj jest moim sponsorem
A jest we mnie taki stres że sobie nie wyobrażasz
I co mam kurwa znowu płakać że jest mi niedobrze
Daj spokój nie przemęczaj oczu szkoda Twoich łez
Są ważniejsze sytuacje gdy potrzebne są te krople
Kiedy opłakujesz pogrzeb albo opijasz chrzest
Chciałbym płakać ze szczęścia i wylecieć kiedyś w przestrzeń
I widzieć równocześnie te lodowce i pustynie jak niewielu
Za to wielu przeżyje w chuj bólu jeszcze
Kiedy wracając do domu poczują kadawerynę
Ty sprawdź co to ale jak mniej wiesz to lepiej śpisz
Chociaż fartem dla Ciebie jest już to że śpisz w ogóle
Ja zasypiam o trzeciej albo czwartej albo dziś nie śpię wcale
I nie płaczę już choć znów się dzielę bólem z Tobą
A Ty jak chcesz to pierdol mój rap przecież nie będę płakać