Władca Kół
Miał wielki czerwony wóz
Którym dzikie serca wiózł
Deszcz odbijał się od szyb
Pyk pyk pyk jak gdyby nic
Na siedzeniach tylnych miał
Niebo dla poznanych pań
Pani prosi, drży jej głos:
- Jedźmy gdzieś daleko stąd
Pan i władca czterech kół
Rozpalone serce wiózł
Piekła moce cisną gaz
Na tylnych siedzeniach raj
Pani prosi, drży jej głos:
- Jedźmy hen od świateł miast
Z piskiem kół parkuje wóz
Na pół z diabłem sięga ust
Leci anioł głową w dół
Za nim władca diabeł stróż
Huczy silnik jak demonów tłum
Pan i władca czterech kół
Wyje duch z całych sił
Diabeł nie śpi z byle kim
Pani wzdycha, drży jej głos:
- Zostańmy tu przez całą noc