Jeruzalem
Ponad wodami babilońskiej ziemi
Siedzimy, płaczemy łzami gorącymi.
Na wierzbach lutnie nasze się kołyszą,
I bolejemy, skarżymy się ciszą.
Jeruzalem! Jeślibym ja ciebie
Zapomnieć miała od zmierzchu zórz do rana,
Niechaj mnie Pan zapomni też na niebie,
Prawica ma niech będzie zapomniana!
Jeruzalem!
Jeruzalem!
Jeruzalem!
Jeruzalem!
Jeruzalem!
Patrzymy na góry, a one się chwieją,
Ptak ulatuje z ostatnią nadzieją.
Ojcowie nasi pomarli w niewoli,
Zasnąć nam dajcie, zapomnieć, co boli!
Jeruzalem! Jeślibym ja ciebie
Nie sławiła z imienia od zmierzchu zórz do rana,
Niech język mój w pragnieniu i o głodzie
Przyschnie, jak liść, do mego podniebienia!
Jeruzalem!
Jeruzalem!
Jeruzalem!
Jeruzalem!
Jeruzalem!
Jeruzalem!
Jeruzalem!