Yrden
Maski i czapki z głów
Szermierka z życiem już
Nie czekam na mój grób
Za wolny bieg no cóż
Nie pałam kłamstwem z nut
Sumienie niszczy luz
Nie żadne ocb ten dym znowu zabija mnie
Do granic możliwości jedna kropla wrażliwości
Ale pluje na nich ludzi zwanych potworami
Z wyobraźni sami robimy realność dla nich ej
Zapewne to nie minie minę zmienię na rozkmine
Zniknę zanim wyjdę wyżej
Niżej z wami przyjdę
A te potwory złapie w „yrden"
A te potwory złapie w „yrden"
Zawody w rzucie mieczem i kolejny w serce
Błagam dajcie więcej krok buzuje we mnie
Znów kupimy setke i trafimy w setke
Wyrzuć w kosz te bletke i co
Nie rzucę nigdy to miało być jeden raz
Teraz zblazowana twarz zimne kąciki warg
Nie zrobię krzywdy ale chyba miałem czas
Pierdolony stres mnie zjadł otoczenie stało w mgłach
Dostałem znów silne uderzenie
No i mówię suce że nie zmienię się
Stanie za mną całe pierdolone plemię
I za jaka cenę powiesz robisz cenę
Za jaką cenę
Nie żadne ocb ten dym znowu zabija mnie
Do granic możliwości jedna kropla wrażliwości
Ale pluje na nich ludzi zwanych potworami
Z wyobraźni sami robimy realność dla nich ej
Zapewne to nie minie minę zmienię na rozkmine
Zniknę zanim wyjdę wyżej
Niżej z wami przyjdę
A te potwory złapie w „yrden"
A te potwory złapie w „yrden"
A te potwory złapie w „yrden"
Złapie w „yrden"