ćśśś (silent disco) [Album]
Jeden jest zjadany, drugi zjada
Tak się życie na ziemi zaczęło
Trzy billboardy za Domaniewską
Warszawa, spotykamy tego oto CEO
Z rozmachem wybitnego menedżera
Który pojmuje jaką cnotą jest siła
Forsuje swój absolutny ideał
Człowieka co się nie odzywa
Nie jest jedyny, bo jego kolega
Któremu święta wojna się marzy
I który do prokuratury wciąż biega
Bo wygra ten, kto się łatwiej obrazi
Właśnie zgłasza rozbestwienie
Ktoś zaznaczył, że Chrystus miał mosznę
Kolega ów ma bowiem marzenie
Człowieka co usta otwiera bezgłośnie
(Ćśśś) nie wiesz, czy wolno
(Ćśśś) nie wiesz, czy nie biją
(Ćśśś) co wyleci mordą
(Ćśśś) to wróci gilotyną
Na przeciwległym biegunie mocy
Znajduje się jednostka uciśnięta
Pokazująca blizny, które nosi
I jest słuszność wielka w jej jękach
Lecz gdy jakaś wątpliwość cię najdzie
Wzburza się jakbyś złamał śluby
Dogodny partner w jej tyradzie
To człowiek, który nie mówi
Chyba że jednym głosem trzecią godzinę
Oskarżamy jak Zola
Bo trzeba stać razem w tę ponurą zimę
A tu typek w płaszczu mnie woła
Spod łachów wyciąga pałę
I do magazynka ładuje kulę
Bo takie jest jego wymaganie
Człowiek co nie protestuje
(Ćśśś) nie wiesz, czy wolno
(Ćśśś) nie wiesz, czy nie biją
(Ćśśś) co wyleci mordą
(Ćśśś) to wróci gilotyną
To sercu dyktujących najmilsze
Gdy tylko słucha ją tłumy
Cóż robić? Człowiek milczy
W końcu mądrze ćwiczyć brak dumy
Lecz nie myśl że się wykpisz zwinnie
Że się z kneblem w japie możesz nie bać
Bo czy nie milczysz zbyt agresywnie?
Czy milcząco aprobujesz to co trzeba?
(Ćśśś) nie wiesz, czy wolno
(Ćśśś) nie wiesz, czy nie biją
(Ćśśś) co wyleci mordą
(Ćśśś) to wróci gilotyną
(Ćśśś) jeszcze dłużej
(Ćśśś) jeszcze bardziej
(Ćśśś) co się urodzi na klawiaturze
To urośnie na wokandzie