Ktoś mi wcześnie kazał wstać
Nie czułem się najlepiej
A ktoś mi wcześnie kazał wstać
Szyby wystawy mijały
Zmęczoną nocą twarz
A pociąg stał już na peronie
I było sporo wolnych miejsc
Rozsiadłem się wygodnie
Zapadłem w sen
I tylko lustro pokazuje trochę zmian
Może częściej do siebie gadam
Jakbym dawno przypadkiem tutaj wsiadł
I już nigdy nie wysiadał
Nie czułem się najlepiej
Bo ktoś mi wcześnie kazał wstać
A szyby wystawy mijały
Zmęczoną nocą twarz
I znów w pociągu nie wiedząc w końcu gdzie
A w sumie tam i z powrotem
A moje ciało czasem bardzo męczy się
Gdy dusza leci samolotem