-? (rozmyślnik)
-? (rozmyślnik)
---
[ZWROTKA 1]
Kiedy mam chandrę
I czuję się zgaszony jak pet
Czuję, że coraz mniej znaczę
Że się wypalę
Mam taki patent
Biorę na tapet
Panny bez tapet
Wtedy mam pewność
Że to nie muppet
Chcę laskę, nie żadną szkapę
Lalę, nie żabę
Szmatę, nie damę
Niczego na stałe
Więc pomińmy randkę
Potem lepiej się pisze
Bo myśli są jasne
Mózg lepiej ukrwiony
Zwiększa swój zasięg
Pobudza pamięć
Przywodzi na myśl najmniejszą nawet
Skazę, zdradę i zmazę
Porażkę i gafę
To mój napęd
Jak wezmę kartkę
I zacznę
I wpadnę
W trans
To skończę nad ranem
Nim wenę stracę i padnę
Oczy zamknę i zasnę
Tocząc tę nierówną walkę
Podaj mi kawę
Podaj mi szklankę
Wody, to wstanę
Odzyskam HP i manę
Bogatszy o zmarszczkę
Lżejszy o kilo na wadze
Przez te noce zarwane
Patrzysz i myślisz
Że widzisz tu zjawę
Że zmysły tracę
Że ryje mi banię
Ale to daje
Mi niezła frajdę
I satysfakcję
[ZWROTKA 2]
Jak cokolwiek robić, to tylko z rozmachem
Jak Noe arkę - na wielką skalę
Jak Abraham jagnię Bogu na chwałę
Tak ja po części robię z siebie ofiarę
Więc dawaj kolejną plagę
Bo każda następna umacnia mą wiarę
Ja bólem się karmię, dam radę
Los lubi zostawiać na pastwę
Ale w końcu da szansę
Te słowa powtarzam jak mantrę
Jak dziewczyny z Dubaju
Największe gówno trzeba przyjąć na klatę
Taką życie ma wadę
Że czasem trafiamy na ścianę
Na mur, co oddziela
To co nam jest pisane
Nakłada karę
Tak za nic naprawdę, ale
Wtedy zagryzam wargę
Zaciskam zęby tak mocno, że miażdżę
Ukrytą za szkliwem miazgę
I przyjmuję punche
I puszczam farbę na parkiet
Haftuję jak włóczką po kanwie
Lecz większość przelewam na papier
Bo ujście znajduję w rapie
Otwieram tamę
Wylewam żale
Zabliźniam otwartą ranę
I w końcu odczuwam zmianę
Odczuwam ulgę, jak bym pozbył się zgagi
Serce już nie chce wyrwać się z klatki
Już tak się nie martwię
Myśli nie są już czarne
Wiem, że dam radę
Że kontroluję bieg zdarzeń
Pozdrawiam mamę i tatę
Gdy piszę ten tekst
Pół-serio, pół-żartem
O czwartej nad ranem
Już kończę
Zaraz się kładę