Włoczykij

Chociażby trąby i tornada
Idę
Szarańcza z nieba miała spadać
Idę
I nawet gdybym miał zabić
Idę
Tylko ja i Ty
Idę
Gdybym na stosie miał się spalić
Idę
A cały świat miał się zwalić na głowę
Tak myślę sobie gdy idę idę
Idę
Ty i ja włóczykija kij

Mam dość ogrodów cierni
Szklanych domów nieśmiertelnych
Chodź odejdziemy razem zanim się ściemni
Nie myślę dokąd i po co
Nie myślę na jak długo
Pójdziemy razem ze słońcem jego promienie nas lubią
Idziemy Ty ja i droga
Ty ja i buty na nogach daleko hen
Pooddychać nowym jasnym dniem
Pójdziemy tam gdzie pójdziemy tam
Gdzie nie znajdzie nas
Ten co wszystkich porywa zabójczy czas
Na plecy weź kij a na kij parę rzeczy
Upewnij się że z kija nic nie zleci
Jak włóczykij z Muminków
On moją uwagę przykuł
Spakujemy pozytywy wszystkie na patyku
Bez bólu doznań wszystkiego złego co Ci las dał
Znikniemy na chwilę odlecimy na zimę

Chociażby trąby i tornada
Idę
Szarańcza z nieba miała spadać
Idę
I nawet gdybym miał zabić
Idę
Tylko ja i Ty
Idę
Gdybym na stosie miał się spalić
Idę
A cały świat miał się zwalić na głowę
Tak myślę sobie gdy idę idę
Idę
Ty i ja włóczykija kij

Mam dosyć nocy czerni
Mam dosyć uśmiechów bezczelnych
Chodź uciekniemy zanim księżyc będzie w pełni
Bez tajemnic wszystkie weźmiemy ze sobą
Wrócimy za milion lat nie będzie nikogo
Cicho i spokojnie siedem lasów siedem gór
Znajdziemy wygodne łóżko takie z białych chmur
Beztrosko zaśniemy aby wiosną
Obudzić się i patrzeć jak kwiaty rosną
Nie chcę już tłumu nie
Nie chcę ulu nie
Zamieszkam na orbicie albo w Honolulu Ludzkie gesty nie są obce mi
Teraz tylko ja i Ty
Wiele minut zabrał czas i opatulił kurzem
Więcej niż kropel w Nilu i tych cegieł w chińskim murze tym

Chociażby trąby i tornada
Idę
Szarańcza z nieba miała spadać
Idę
I nawet gdybym miał zabić
Idę
Tylko ja i Ty
Idę
Gdybym na stosie miał się spalić
Idę
A cały świat miał się zwalić na głowę
Tak myślę sobie gdy idę idę
Idę
Ty i ja włóczykija kij