Kiedyś
Firma 2002 ta
Kiedyś mam nadzieję że niedługo
Jebać się wszystkie złe wspomnienia pójdą
I z ziomkami wśród przepięknych sztuk
Będę się spokojnie bawić mógł
Faza mnie nie będzie opuszczać
Dobrą furą będę się poruszać
Bez obawy że źle pójdą sprawy
Lecz do tego jeszcze kawał przeprawy
Przez rzekę z bardzo silnym nurtem
Co porywa w kurwe marzeń hurtem
A za burtę już powypadało
Wielu co frajerski numer odjebało
A ja cało konsekwentnie
No bo nie jest obojętne
W jakim stylu z jakim otoczeniem
Z jaką sztuką z jakim paleniem
Wierzę że kiedyś (ta Firma)
Kiedyś wśród ziomali dobrych paru
Będę mógł korzystać z życia jako z daru
A nie tylko z czegoś do przejścia
Gdzie po wzlotach ostre zejścia
Wierzę że kiedyś wszystko się zmieni
Że chłopacy powychodzą jak nowo narodzeni z marzeniami
Kiedyś powiedziałem nie jesteśmy sami
Mamy swe marzenia to konkretnie zmienia
Dużo rzeczy bo marzenie to lekarstwo które leczy
Ten kto marzy nie zaprzeczy
Nic marzenia mego nie zniweczy poznam kolej rzeczy
Amsterdam leczy ale i pogrąża
To mroczna moja mroczna wizyta tam
Uświadomiła mi coś uświadomię wam
Amsterdam widziałem chłopaków tam widziałem jak marzyli
Marzenia pogubili od jarania cracku
Dziura w głowie jak wyrwa po buraku
Teraz szczątki ludzkich wraków
Poddają się bez kontrataku
Całe życie po czarnym szlaku
Jedno życie masz wiec uważaj chłopaku
I uwierz tak jak ja bez żadnego znaku
Że kiedyś wszystko się zmieni
Właśnie wtedy wszystko się oceni
Powiesz mi czy było warto wierzyć że coś się zmieni
Kiedyś wśród ziomali dobrych paru
Będę mógł korzystać z życia jako z daru
A nie tylko z czegoś do przejścia
Gdzie po wzlotach ostre zejścia
Chciałbym działać ciągle
Z ostrymi sztukami
Wozić się furami odurzać się jointami
Rozpierdalać sos całymi dniami
Na razie robię swoje
Może czegoś się dorobię
Już się często widzę
W ostrym samochodzie
Jak jedziemy z Pomidorem
Na fazę z Kolektorem
Przed nami i za nami
Innymi furami reszta naszej ekipy (Firma)
Ostro zarobiona jak zwykle dobrym jarankiem odurzona
Złotem obwieszona każda morda ucieszona
Kiedyś wśród ziomali dobrych paru
Będę mógł korzystać z życia jako z daru
A nie tylko z czegoś do przejścia
Gdzie po wzlotach ostre zejścia