Dybuk
Nagle w środku podniosłego sobotniego święta
Coś zaczęło świece gasić i po kątach stękać
Coś zaczęło grubym głosem mówić przez me usta
Lecz ja tylko twarz widziałem swoją w głębi lustra
Lecz co to jest
Dybuk się zwie
Coś goni mnie Co to jest
Nie znam ciszy ni spokoju ciągle szukam ciepła
Nie znam nieba ni modlitwy nie znam nawet piekła
Wciąż się tułam w wielkiej pustce snu gęstego szukam
Muszę przeto wchodzić w żywych bicia serca słuchać
Lecz co to jest
Dybuk się zwie
Coś goni mnie Co to jest
Potrzebny jest talizman czar
By siła zła straciła moc
Potrzebna jest kadzidła woń
By dusza twa odeszła stąd
By dusza twa odeszła stąd
Na nic wasze egzorcyzmy zaklęć się nie boję
Ja tu jeszcze kiedyś wrócę siedzieć przy tym stole
Mocnym wiatru uderzeniem w wasze drzwi zapukam
Muszę przecież wchodzić w żywych bicia serca słuchać