Kiedy Głaz Nadaje Kształt Boskiej Naturze
Jestem tu obcy bo śnieg zasypał łono moich drzwi
Ja jestem pogardą bo każdy wielki ma tę swoją cechę
Spluwam na marność ja sprawiam jej ból
Marność podmywa brzegi boskości
Ja jestem potęgą za moim oknem bóg
Czeka uparcie na żale odrętwienia
Bo każdy wielki ma tę swoją cechę
Jestem czarodziej gwiezdny pustelnik jestem mistrz
Atomy drgające w porywie swych emocji
Rozmyły kształty w wymiarze siedmiu prawd
Jestem geniuszem więzionym w obcym ciele
Nie słuchając słyszę szepty wzgardzonych dusz
Ja jestem potęgą a za moim oknem bóg
Ja jestem potęgą a za moim oknem mistrz
Ja jestem potęgą a za moim oknem Arkona
Dotykiem światła jestem tak wysoko
Widzę gdzie dojrzewają zarazki mdłego fałszu
Słyszę te szepty ten szyderczy śmiech
Jak szary głaz w mroku tonie w mętnej wodzie
Jestem mrok ja stoję w ciemnościach
Jeżeli przekonasz mnie że boga nie ma
Skosztuję trucizny by potem z żalu nie umierać
Ja jestem potęgą za moim oknem bóg
Czeka uparcie na żale odrętwienia
Jestem mistrz ja jestem mrok