Maraton
Ej, Michał Graczyk
Wchodzę na ten bieg, na maraton na bieżnie
Ej suko jak podobam ci się - bierz mnie, ej
Na siłowni flexuje mięśnie
A wieczorem mam umówioną w
Studio sesję z ziomem
Gry, bity, filmy, ja - jestem inny ja
Ja nie szukam do sukcesu
Windy jestem inny ja, ja
Nie słucham ble ble ble ble
Ble - ich paplania
Mordo ja się skupiam na - wykonaniu zadania
Brakuje w ludziach oddania mi
Jak nie widzę go w nich to odganiam ich
Ich intencje są sztuczne jak Barbie
Nie nadają się do mojej armii
Oni mówią, że mają dość takich numerów
W których mówię o wszystkim
Nie wiedzieć czemu
Ja po prostu kocham nawijać bez cеlu
Kocham mam wrażenie, że jak niеwielu (kocham)
Bez łapiących za serce refrenów (bez)
Bez napinki jak reszta raperów (bez)
Bo zostałem stworzony, by chodzić na przekór
Klimaciarze wam Trappist to wbił
Pierwszy rap który był, a nie myślał
Pierwszy rap który stworzył mój styl
Teraz w waszych umysłach tworzy
To straszny młyn
Szybko czar pryska, więc wchodzę jeszcze raz
Wchodzę na ten bieg, na maraton na bieżnie
Ej suko jak podobam ci się - bierz mnie, ej
Na siłowni flexuje mięśnie
A wieczorem mam umówioną w
Studio sesję z ziomem
Gry, bity, filmy, ja - jestem inny ja
Ja nie szukam do sukcesu
Windy jestem inny ja, ja
Nie słucham ble ble ble ble
Ble - ich paplania
Mordo ja się skupiam na - wykonaniu zadania
Brakuje w ludziach oddania mi
Jak nie widzę go w nich to odganiam ich
Ich intencje są sztuczne jak Barbie
Nie nadają się do mojej armii