Nie mówię
To co chcesz usłyszeć, rzadko usłyszysz ode mnie
Chyba że zadłużyłem się w Tobie i mówię sercem
A jej jest coraz trudniej, zasługuje na więcej
A może chce zrobić z Ciebie kogoś kim nie jesteś
Chcę być pępkiem świata, przez to gubię szczęście
Dobrze wiem że naprawiać, ludziom najtrudniej siebie
Twój Pędzel i farba, zdecyduje co na płótnie będzie
Ja na loopie się sprawdzam i testuję inteligencję
W drodze do doskonałości, chcę czuć orzeźwienie
Mogę dostać więcej opcji, bo to zależy ode mnie
Mimo że jestem dorosły, dla niektórych będę dzieckiem
Dozgonnie, bo pamiętają mnie jako niemowlę
I dobrze, bo dzieki temu znaja mnie na prawdę
To co po mnie zostanie, już się stało niezniszczalne
Za późno zmianę, za późno na zapobieganie
Mam złote sekrety na dnie, chociaż nie jestem wrakiem
Pod twardymi maskami kryją się łzy i niepokój
Nie chcę zakrywać twarzy, chcę pokazywać ja Bogu
Tutaj trzeba odwagi, by z obawy został popiół
Bo są sprawy o których nikt nie mówi nikomu
Często Twój błąd w Twoich oczach nie jest Twoim błędem
Ta sama historia dla obojga będzie pisana oddzielnie
Jedna strona wini drugą, a ta nie chcę sie przyznawać
To się kręci w kółko, bo tak trudno nam przepraszać
Umiem robić to co kocham sercem, wdycham z tlenem
Sukces osiąga się przez nastawienie, a nie pochodzenie
Pochodze z miejsca skąd nie jeden się wyprowadził
Potem powrócił z miasta jak syn marnotrawny
Słuchają mnie w miastach, chociaż pochodzę z wioski
Chcę sie z Wami zjednaczać jak one w aglomeracjach
Wiem gdzie się urodziłem, wiesz tu mogę wracać
Nawet kiedy popłynę gdzieś w chuj na koniec świata
...To coś więcej niż jebana gra
A to co płynie mi z oczu to ostatnia łza
Nie pierwszy raz tutaj kurwa padam by wstać
Za każdym razem się bałem, a co nie mam prawa się bać?
I nie pierdole że jestem kozakiem, bo czuję strach
Każdy go czuję i tak ale mam patent by go nie budzić
Jesteś mym bratem, do pierwszej kłótni
Potem potracę fałszywych kumpli...
Wszystko jest dobre na chwilę, póki wszystko jest spoko
Cieszę się swoim życiem, to moja pierwsza młodość
Wchodzę w drugą dychę, czas znów podwyższyć poziom
Bo to nie ten sam Vixen, muszę zrobić to na nowo
Choć wiem że będzie trudniej, bo dałem Ci się poznać
A ciągle pewnie oczekujesz, żebym zwiększał rozmiar
Więc poszerzam pole widzenia, by przejść przez schody
Mam główną role do wzięcia, chcę Cię zaskoczyć
...Nie dziw się mi że taki mam plan na przyszłość
Poznawać nowe prawdy, jakbym był odkrywcą
Nie karmię emocjami wszystkich, którzy tu przyjdą
Bo nie wszyscy by zostali ze mną gdybym stracił wszystko