Cierń
Nie wierzę
Nie wierzę od przebudzenia
Do zaśnięcia
Nie wierzę od brzegu do brzegu
Mojego życia
Nie wierzę tak otwarcie
Głęboko
Jak głęboko wierzyła
Moja matka
Nie wierzę
Jedząc chleb
Pijąc wodę
Kochając ciało
Nie wierzę
W jego świątyniach
Kapłanach znakach
Czytam jego przypowieści
Proste jak kłos pszenicy
I myślę o bogu
Który się nie śmiał
Myślę o małym
Bogu krwawiącym
W białych
Chustach dzieciństwa
O cierniu który rozdziera
Nasze oczy usta
Teraz
I w godzinie śmierci