Kartki I Fajki
[Zwrotka 1: Śliwa]
Czuje się jak nowo narodzony już sam
Siebie nie poznaję, wena wraca jak bumerang
Mówili, że umieram
Mówili: "żenada"
Mówili, że nie mam szans bo zamulam
A widzę tylko kartki i fajki
Z chaty nie wychodzę bo mam plan i
Muszę go od A do Z załatwić
Cały styczeń piszę by w lutym za majk wbić
Nikt tu nie wpada poza dostawą z tajskim
Stałem się chamski jak Ice T w 90s
Zamknięty na cztery zamki
Bez TV i Wi-Fi mam tylko bity i słuchawki
I tak mi dobrze, myślę tylko o grze
O płycie i kto mnie poprze a nie kiedy odpocznę
Owszem, są mniejsze dawki ale chcę być gościem
I zagrać koncert i zarobić forsę
Widzieć uśmiech Matki, nie jak ten spod klatki
Co żyje od flaszki do flaszki
Stawiam na siebie i na skill
Nie mam czasu na kochanki i gadki
Nawet z kumplami, których brak mi, tych duszy bratnich
Ale tak już mam dziś
Nie chcę zhanbić i spieprzyć tego
Tak jak wtedy kiedy chlałem
Miałem inne bajki i zbyt wielkie ego
Uwierz nic dobrego
Każdy dzień jak piątek ale trzynastego, kurwa
Nawet jak padnę jak Uma Thurman w Pulp Fiction
Będę dumny jak [?] na gwiazdę number one
Nie mam stylistki ale styl i skill mam
Widzę tylko kartki i fajki
Kartki i fajki
[Bridge: Śliwa]
I tak od lat
Styczeń w tym roku miałem kapitalny
16 numerów, cały dzień w domu, najarane w pokoju
Dobrze jest robić to co się kocha
[Refren: Śliwa]
Widzę tylko kartki i fajki
Oddaj mi słuchawki i daj bit
Mogę tak cały miesiąc bo czuje się tu
Jak Steven Gerard na Anfield
Widzę tylko kartki i fajki
Oddaj mi słuchawki i daj bit
Nie jestem pod żadną presją choć szuje mnie tu
Próbują nieraz załatwić
[Zwrotka 2: Piekielny]
Ja piszę od zawsze i nie umiem przestać
A kiedyś spisany na straty koleżka
Mieć owoc tej pracy dziś dla mnie to pestka
Bo daje mi to chociaż promile szczęścia
Jedni piszą do szuflady,
Choć kochają skladać, ukrywają słowa
Bo im ktoś powiedział kiedyś nie dasz rady
Ja się nigdy nie dam im zaszufladkować
Nie wiem co jest mi pisane
Pliki same to jest dziki manewr
Ale nikim stale być tu nie chcę
Walę to bo powiedziałem już ze wolę balet
Kiedyś tylko kartki i fajki
Te drugie wdychałem, bo palili starsi
Tych pierwszych to miałem tu kilka raz
I mówią do dzisiaj, że to świetny czas
Tak wygląda moja droga
I mogą mnie skreślać, ja tu kreślę słowa
Bo nie bawi mnie tutaj ten atak klonów
Nieprawdziwych piątek i sztucznych ukłonów
Byle by tu nie zwariować
Choć to tani slogan, to ambicjo prowadź
Pojebało się tutaj niektórym w głowach
No i dobrze wiecie, że ja mówię o was