Puszka Pandory (Intro)
Kim naprawdę jestem (nie wiem)
Skąd przyszedłem (nie wiem)
Trzy lata razem a życie nadal jak we śnie
Niby śpię obok ciebie a nie śpię
Miłość kaleczy percepcje
Życie nagrane na setkę
Myśli mają do mnie pretensję
Kobiety. Czujesz ich zapach gdy wracam do domu po każdym koncercie
Noszą moje czapki i bluzy ale nie są lepsze od ciebie
Są lepsze ode mnie dlatego nienawidzę siebie
Za każdą trzeźwą noc w której jak pies znaczę teren
Czuję jak wszyscy mną gardzą
I twoją litość
Czuję jak chcesz być matką
I patrzę w ziemię
Nocą ulice pachną kłamstwem i prawdą
I strachem gdy tylko spróbujesz spojrzeć przed siebie
Mam problem jak apollo 13 nie mogę trafić do celu
Gwiazdy wirują zmieniając się w linie nogi nie mogą dotknąć parteru
Uderzyć chcę tylko o grunt rozpadając na drobne atomy
I zmienić ja na my
Puszka pandory
Puszka pandory