Talerzyk ’92
Kwitnę w kawiarni samotny jak jamnik
Patrzę na przejście dla pieszych
A po ulicach idą aż słychać
Ludzie, bo muszą w coś wierzyć
Biegną z mozołem nogi pod stołem
Na stole leży talerzyk
Ktoś nie przystanął nic się nie stało
Talerzyk leżał i leży
W kawiarni za szybą puchnę jak ryba
Albo jak anioł w pacierzu
Bawię się nożem jest coraz gorzej
Lub jeszcze bardziej pod wieczór
Mógłbym się upić, ale mam w dupie
Fakt, że kelner coś przeżył
Wuj w Sandomierzu wyleczył nieżyt
Talerzyk leżał i leży
Z niejasnych przyczyn zajmuję się niczym
Przestrzeń dzielę widelcem
Po każdеj stronie drżą moje dłonie
Po lеwej drży moje serce
Taka jednostka jak ja może sprostać
Wszystkiemu i niczemu więcej
Coś chciałbym może jest mi niedobrze
Talerzyk leży tu jeszcze
Jestem Polakiem mam na to papier
I cały system zachowań
Byłem miejscowy, ale chwilowo
Bo urząd mnie stąd wymeldował
Mam to głęboko kłuje mnie w boku
I drażni mnie otoczenie
Ludzie za oknem mogą mnie cmoknąć
Talerzyk leci na ziemię