Dręczę w piekle moje dusze

Nie potrafią mnie już kurwa zdiagnozować
Czuję się tak mega wolny kiedy chodzę po tych lochach
Dręczę w piekle moje dusze przypala się Boża stopa
Diabeł dotyka mnie rogiem kiedy żyje trwoga
Latają wkoło anioły
Strzela Amor w serce a ja robię się czerwony
Przypalona krew brudzi moje czyste ciało
Rany na mych rękach jestem tak jak mesjasz i uciekam do paranoj
Głosy dusz proszą mnie o wybaczenie
Czuję się tak błogo gdy nic nie jem
Dla mnie takie gówno to nie jest cierpienie
Umiera się raz bal jest także w piekle jebać poezje
Binarność mych żyć zachwyca mnie teraz nadal
To niegodna ma postawa więc połamię sobie gnata
Blizny od przypaleń nie kiepem bo to jest Moloch
Asmodeusz gwałci duszę twej kobiety w koło
Lucyfer jest już pode mną
Olane ich prawa to ja rządzę tą tragedią śmierć życia sedno
Trzymam gargulca na smyczy latam na nim gdy mi skacze tętno
Pożarł twego psa i go zabrał do nas serio
Gramy se na świecie żeby powiększać królestwo
Dla nas śmierć bliskiego to nie jest kurestwo
Czemu cię zajebie bo chciałbym cię mieć pod ręką
Paruje jezioro krwi łowię sobie wasze piękno
Pierdolony demon będzie pilnował twych wad
One maja z tobą zostać jeszcze tak na wiele lat
Nie uciekaj dużą bramą bo będziesz torturowana
Mamy tu od tego ludzi publiczność będzie bić brawa
Pomaluj swój ryj tak jak uczył cię Azazel
Głaszczesz naszego baranka i wymawiasz imię Amen