Letnia Noc
Już północ
Niedawno zapadł zmrok
Pochłonął wszystko
Jest duszna noc
Upragniony nie nadchodzi sen
Tak rozpalonej żarem nagiej skóry
Prześcieradła zmięty jedwab nawet odrobinę nie chłodzi
Niech zawładną mną
Nabrzmiałe chmury pochłoną
Ożywcze krople skórę wychłoszczą
W posiadanie wezmą, nasycą wilgocią
Światło księżyca
Przez żaluzje sączy się
Kreśli na mej skórze
Srebrzyste linie.
Jest parna noc
Zanosi się na deszcz
W oddali gdzieś słychać
Burzy szept
Lśni zroszona skóra, gdy
W powiewie wiatru
Przeciągam się niespiesznie
Magiczne ognie rozświetlają horyzont
Nawałnicą zwiastują bliskie ukojenie
Niech zawładną mną
Nabrzmiałe chmury pochłoną
Ożywcze krople skórę wychłoszczą
W posiadanie wezmą, nasycą wilgocią
Nagły grzmot rozbudza mnie
Rozgrzane ciało tak chłodu łaknie
Zanurzam się w burzy oceanie
Miliardy deszczu kropli
Gaszą pragnienie
Niech zawładną mną
Nabrzmiałe chmury pochłoną
Ożywcze krople skórę wychłoszczą
W posiadanie wezmą, nasycą wilgocią
Ze snu się budzę
Po szklanej tafli spływają
Rozmyte cienie
Och
To tylko deszcz