Dwa Psy
Jest wieczór więc chodzę po mieście
Śnieg pada jak trudne pytanie
Gdzie jesteś no gdzie teraz jesteś
Ogrzewam się poszukiwaniem
Ogrzewam się
Dwa psy z podwórka wybiegły
Spytałem czy może wiedzą
Spojrzały spode łba uciekły
Więc może Cię ptaki wyśledzą
Więc może Cię ptaki
Lecz wronie rozbiegło się stado
I kreśląc litery na niebie
Spisało już inne pytanie
Kim jestem dla Ciebie
Kim jestem dla Ciebie (Dla Ciebie)
Ulicą rozlały się lustra
Autobus ochlapał mnie drzewem
Choć korą brunatną obrastam
To nie wiem nic nie wiem nic nie wiem
Gdzieś wchodzę zupełnie przypadkiem
Zmęczony na krzesło opadam
Papieros przywraca mi oddech
I dłoń do kieszeni się skrada
I dłoń do kieszeni
Po jednym już szumi w głowie
Więc łokcie się stroją do spania
Gdy nagle przychodzi odpowiedź
Na wszystkie najcięższe
Na wszystkie pytania
I wiem już nareszcie gdzie jesteś
Kim jestem dla Ciebie
Czasem tak trzeba po mieście
Pochodzić by dojść
Pochodzić by dojść do siebie
Czasem tak już jest (by dojść dojść do siebie)
Że trzeba pochodzić (by dojść dojść do siebie)
Nocą nocą nocą (by dojść dojść do siebie)
By dojść dojść do siebie (by dojść)