Niemy krzyk
Spadła kolejna kropla do morza potrzeb
Choć powiek oschła to policzki z łez mokre
Chyba mam problem podobno juma nie śpi
A postradałem zmysły moje ręce we krwi
W jednej z nich nóż w drugiej wyrwane serce
Stoję na zgliszczach człowieka który kochał wiernie
Uczucia bierne weszły w reakcje z sednem
Wydrążyły rów mariański zalany wierszem
Żyję w mieście gdzie niejeden ma kompleks
Bo jest bardziej samotny niż mały książę
Koneserem książek jest tu każda gruba ryba
Zatapiając treść w literatkach #Atlantyda
Nie jestem jednym z ogółu jestem jednym na ogół
Szyderczo spluwającym w stronę wrogów
Więc jeśli jesteś jednym z nich to wiedz że
Będę leciał dalej nie spadnę z deszczem
Czasami koniec oznacza nowy początek
Nowy dzień raczej jeśli chodzi o mnie
W tej nowej galaktyce pełnej snów
Odnajdę sens tu znów a teraz fly fly
Czasami koniec oznacza nowy początek
Nowy dzień raczej jeśli chodzi o mnie
W tej nowej galaktyce pełnej snów
Odnajdę sens tu znów a teraz fly fly
Inny niż wszyscy od zawsze na zawsze
Nostalgia łzy utopijne narracje
Irracjonalizm wiodący prym bo
Serce to więcej niż pompa i symbol
Próbują wmówić mi bym korzystał z życia
I jadł do utycia choćbym miał się zrzygać tym
Tykać ta bomba nie będzie już dłużej
Bo lepiej wybuchnąć niż żyć w cudzej skórze
Najgorzej kiedy siedzisz sam i w ręku
Trzymasz ten chłam jakby świat stanął w miejscu
To nie ma sensu więc targam arkusze
I kładę się spać kurwa nie chcę już dłużej tak
Szkoda że nie ma takiej opcji jak w grze
Żeby móc tutaj wrócić by nacisnąć save
Choć miejsc w które mogę iść jest milion
Tylko jedno jest warte lecz dla mnie enigmą
Czasami koniec oznacza nowy początek
Nowy dzień raczej jeśli chodzi o mnie
W tej nowej galaktyce pełnej snów
Odnajdę sens tu znów a teraz fly fly
Czasami koniec oznacza nowy początek
Nowy dzień raczej jeśli chodzi o mnie
W tej nowej galaktyce pełnej snów
Odnajdę sens tu znów a teraz fly fly
To niemy krzyk mojej duszy
Zaciska pętle wciąż
Zaczynam dusić się