Ruski
Do snu tuli mnie słowika głos
Pieści nowiu promyk cienki jak kłos
Nie prześnię już
Swojego snu
Odpłynę na
Kropelce dżdżu
Czarnym ściegiem zszywa niebo ptak
Chłodne krople deszczu pieszczą sad
Nigdy nie bę
Dę twoja już
I nigdy ty nie
Będziesz mój
Na moją poduszkę pada śnieg
Sennie się kołysze daleki brzeg
Łódeczki łez
Stateczki słów
Dryfują już
Po rzece snów
Nieruchoma woda jak stołu blat
Kusi srebrem cichy pod wodą świat
W bezkresną toń
Zanurzam się
Nie wrócę więc
Nie wołaj mnie