Łoże wspólne lecz przytulne
W kropli zimnej rosy śpisz
Po nocy piwny dreszcz
A więc myślę że był ktoś
Wytarte skrzypią drzwi
Łoże wspólne lecz przytulne jak palmowy gaj
A w nim konie lwy i słonie
No i jedna klacz
Hasz hasz patrzy w twarz perłami drwin
Mój szept niży w głąb gdzie ja tam musisz być Ty
Łono życia mieni się kłosami słodkich traw
Tu ogier zeżre świeże źdźbła a motyl „pylnie" kwiat
Chodź w te trawy wichrem rozczochrane
Rżnąć przed okiem słońca wypalaniem
Zerwać bzy zazdrosno białe
Zerwać bzy majowych drzew przed uwiądem
Bądź mi szmaragdowym liściem win
Bądź mi winobluszczem win