Feniks
Myślałeś że zniknęłam na zawsze
Twój plan nie wypalił jest inaczej
Pięknym za nadobne się odpłacę
Już nie zasniesz spokojnym snem
Możesz sypać solą moje rany
Działania te nie zdadzą się na nic
Tym razem nie wywieszę białej flagi
Będę walczyć aż do krwi
Jestem zdolna do wszystkiego
I niczego się nie boję
Zamiast alabastrowej skóry
Mam stalową zimną zbroję
Nie zniszczysz mnie
Jak feniks z popiołu wstanę
Odrodzę się
By wnieść w twoje życie zamęt
Nie zniszczysz mnie
Jak feniks z popiołu wstanę
Odrodzę się
By wnieść w twoje życie zamęt
Myślałeś że całkiem się załamię
Że ugnę pod krzywd twoich ciężarem
Ty nie znasz mnie nie znasz wcale
Już dawno serce zmieniłam w kamień
Możesz mnie męczyć dręczyć wykańczać
Lecz pamiętaj: co nie zabija wzmacnia
Spadnę na ciebie jak egipska plaga
Przetrwam nawet koniec świata
Jestem zdolna do wszystkiego
I niczego się nie boję
Zamiast alabastrowej skóry
Mam stalową zimną zbroję
Nie zniszczysz mnie
Jak feniks z popiołu wstanę
Odrodzę się
By wnieść w twoje życie zamęt
Nie zniszczysz mnie
Jak feniks z popiołu wstanę
Odrodzę się
By wnieść w twoje życie zamęt
Kryształy moich łez o ziemię rozbijają się
To moje katharsis zniewolenia nadszedł kres
Przeszłam przez piekło lecz to nauczyło mnie
Że trzeba walczyć do utraty sił i nigdy nie poddawać się
Nie zniszczysz mnie
Jak feniks z popiołu wstanę
Odrodzę się
By wnieść w twoje życie zamęt
Nie zniszczysz mnie
Jak feniks z popiołu wstanę
Odrodzę się
By wnieść w twoje życie zamęt
Nie zniszczysz mnie
Odrodzę sie