Dziewczyna z peronu
Ulotna jak sen i rzadka jak los
Daj mi jeden dzień daj mi jedną noc
Jak jeden człowiek może zmienić coś
Chcę już złapać wdech ale tlenu brak bo
Marzę o Tobie nocą uciekasz mi jak pociąg
Wspomnienia za mną kroczą
A ja chciałbym je cofnąć
Wszystko działo się tak szybko
Wbiegam na peron zmęczony
Jak to dobrze że ten pociąg
Także został opóźniony
Usiadłem na wolnej ławce
Położyłem wielką torbę
I nagle podeszłaś Ty
Mówiąc Hejo czy tu wolne
Powiedziałem Jak najbardziej
Bo to w sumie była prawda
Nawet jakby to był fałsz
No to byłaś taka ładna
Żebym nie odmówił
Zapomniałem się przedstawić
„O pardonsik" jestem Karol
Dobry chłopak z zasadami
Między nami chemia
Bo ten żart był niebanalny
Cały się zaczerwieniłem
Papierek uniwersalny
I wpatrzony w Twoje oczy
Mam w głowie myśli tysiące
Dokąd zmierzasz i czy zmierzasz
Na ten sam dworzec
Minęła już dłuższa chwila
Zanim coś wydukaliśmy
Zaproponowałaś gumę
Wziąłem nie jestem kapryśny
Zapytałem Cię o imię
Trafiony amora strzałem
Jednak już podjechał pociąg
No i nic nie usłyszałem
Ulotna jak sen i rzadka jak los
Daj mi jeden dzień daj mi jedną noc
Jak jeden człowiek może zmienić coś
Chcę już złapać wdech ale tlenu brak bo
Marzę o Tobie nocą uciekasz mi jak pociąg
Wspomnienia za mną kroczą
A ja chciałbym je cofnąć
I siedzimy już w wagonie
Wpatrujemy się we dwoje
Minęły już dwa postoje
A ja milczę
Miałaś tyle do gadania
Ja słuchałem Ciebie mała
Byłaś dzika dla mnie
Jak jagody wilcze
Mówiłaś o swojej pasji
W tańcach konkursach startujesz
Że masz dwójkę młodych braci
I się nimi opiekujesz
Dobrze znasz matematykę
Lubisz imprezować w klubach
Zaimponowałem Ci dodając
Algebra Boole'a
Zapytałaś mnie o pasję
Mówię Ci że gram w teatrze
To Ci strasznie imponowało
Chciałaś żebym coś odegrał
Ale byliśmy w pociągu
Więc następnym razem
Poproś mnie śmiało
Zaprosiłem Cię na występ
Miał być grany jeden raz
Ale przeprosiłaś mówiąc
Że to ze względu na czas
Chciałaś zrobić ze mną fotę
I odpaliłaś Snapchata
I dodałaś śmieszny film
I wysłałaś to do brata
Że uwielbiasz lemoniadę
I ubóstwiasz czekoladę
Ja wiedziałem
No bo byłaś taka słodka
Gdybyś została jabłkiem
I urosła mi na drzewie
Byłaby z Ciebie
Pyszniutka szarlotka
Dojeżdżałem już do siebie
Całusek na do widzenia
Ostatnia wymiana zdań
I smak rozstania cierpienia
I zabrałaś swoją torbę
Szybciutko wstając z siedzenia
Nagle sobie przypomniałem
Nie słyszałem jej imienia
Ulotna jak sen i rzadka jak los
Daj mi jeden dzień daj mi jedną noc
Jak jeden człowiek może zmienić coś
Chcę już złapać wdech ale tlenu brak bo
Marzę o Tobie nocą uciekasz mi jak pociąg
Wspomnienia za mną kroczą
A ja chciałbym je cofnąć