Nade Mną Mgła
Leżę tam pod deszczem
W krzyż ramiona z ciałem układam
Pode mną łoże szeleszcze
Z ptaków figury do lotu się składam
Krzyki doniosłe o niebo wrzucam
Nie wiem o co lecz z przyjemnością
Ale nawet drzazgi nie włożę tam echem
W mur szary niezmącony ludzkością
Nade mną mgła tuż na sercu się kładzie
Gęstą trupią bielą życia wypełnia
Członki zrodzone me lekkością wiedzie
I do lotu nad górami unosi
I wnet oczy otwarte ze żółkłymi liśćmi
Martwymi loty moje podniebne równają
Z ziemią znów jednością stają się kości
Zapadam się by znów być początków krainą
Wracam