Rozmowa z diabłem [Album]
Ali bomaye idę po swoje nie stawaj mi na drodze
Jebać paranoje
Głosy w głowie mówią weź Bartek to pierdol
Nie dam Ci satysfakcji to ja Ci zrobię piekło
Owieczką ja kolejną nie będę
Pierdolisz mi głupoty chcesz przekabacić fejmem
Złote góry kobiety no i fury
Ilu już zrobiłeś na te twoje bzdury
Mam okradać bliskich okłamywać
Bluźnić hańbić za plecami dymać
Jak się nazywam mam zapomnieć być kimś innym
W złotej klatce żyć bez poczucia winy
To nie my to nie ja czemu świat oszalał
Cenne wartości upadły na kolana
Powiedz za co ludzi nienawidzisz
Stworzyłeś wojnę biedę masz się czym szczycić
Choć być chciał mnie zabrać tam
Gdzie nie zobaczę światła bram
To ogrom siły w sobie mam
Dziś o duszę swoją dbam
Choć być chciał mnie zabrać tam
Gdzie nie zobaczę światła bram
To ogrom siły niosę wam
Jeśli padłeś z ziemi wstań
Nie dam się omamić i obłupić zagłuszyć tym bardziej
Sumienia nie przekupisz możesz pogubić się w bagnie
Za prawdę Ci powiadam marnie możesz skończyć żywot swój
Na zawsze biada temu co kopie pod bratem dół
Pół na pół Anioł z diabłem toczą swą walkę
Myśli ru nie dają spać mi wczesnym porankiem
Jak klakier na bakier ze światem
Pomimo licznych pokus z boku wciąż wyznaczam swoją trasę bracie
Bądź pozdrowiony omijaj szpony
Chorej mamony demony zbierają żniwa na tony
Zabija kraj chory kolory nie są pełnią barw
Świat przykurzony faworytem drag seks i hajs
Życie jest w nas nie pozwól go sobie zabrać
Stawiaj na rozwój czas by pożegnać w sobie diabła
Masz rozum no to wstań niech odwróci się twa karta
Walcz idź do przodu choć będą skakać do gardła
Choć być chciał mnie zabrać tam
Gdzie nie zobaczę światła bram
To ogrom siły w sobie mam
Dziś o duszę swoją dbam
Choć być chciał mnie zabrać tam
Gdzie nie zobaczę światła bram
To ogrom siły niosę wam
Jeśli padłeś z ziemi wstań
Sprecyzować się go nie da choć przydomków zdobył parę (dzisiaj)
Na podwórku bieda dzieci w dobro tracą wiarę (kiedyś)
Adam był i Ewa dziś we wszystkich ma ofiarę
Jedno jabłko dał im z drzewa a nas wabi całym sadem
Śladem czyim pójdziesz Hades czy drogą w trudzie bracie
Są łatwe zgubne raczej nie da się uciec tracę
Wiarę w Was ludzie dziś na skróty chce iść każdy
Władze i dobra cudze traktujecie jak chleb własny
Nie taki diabeł straszny jak go malują mówią
Potem się w tym gubią samych siebie okłamują
Kuszą siły złe byś na ich stronę przeszedł
Nie raz też kusiły mnie
Nie mówię że już nie grzeszę
Chodzi Ci o moją krew
Wiedz że broni nie zawieszę
To światło niesie tlen Ty zostań tam gdzie jesteś
Nie ingeruj w moją przestrzeń wiem że krążysz niczym kruk dziś
Wszędzie czyha wróg niech od złego broni Bóg mnie
Choć być chciał mnie zabrać tam
Gdzie nie zobaczę światła bram
To ogrom siły w sobie mam
Dziś o duszę swoją dbam
Choć być chciał mnie zabrać tam
Gdzie nie zobaczę światła bram
To ogrom siły niosę wam
Jeśli padłeś z ziemi wstań
Wiem co mam mówić wiem co mam robić
Przestań mi kadzić nie będę się więcej godzić na to
A ciągle kusisz ukrywasz pod maską wodzisz za nos
Oddajesz cios znienacka słodkie dobranoc
Koszmarnie budzi co noc jak trzeba owoc zrywam
Co mi odbiera pomoc się nie powstrzymam
Pomocną rękę brata mam i jej się trzymam
Gdy na krawędzi by w otchłań skoczyć mam chęci
PUŚCIŁ i leci czy się opłaci w sumie
Już nic nie wadzi mi tu już nic nie czuję
Kostucha mi do ucha szepcze nagabuje
Ale ja nie chcę słuchać wcale i w pysk mu pluję
Oddaj mi serce oddaj swą duszę
Za tą zniewagę będziesz cierpieć katusze
Duszę się w tych oparach ale jakoś jeszcze dycham
I w ten mi sen się urwał kurwa co za przypał