Monologi
Moja mama powiedziała że będę jak mój ojciec
I niemożliwym fartem wiązać koniec z końcem
Że będę ciągle pił i przez to bił kobiety
Że mam to już we krwi i nic tego nie zmieni
Śmiała się gdy powiedziałem że chcę pisać teksty
Mamo ja to jezus i nie musisz we mnie wierzyć
Ale nie ma co się wczuwać i brać tego do serca
Wybaczam bo te słowa usłyszałem w nerwach
Powiedział tata twoja mama to szmata
Typ nieudacznika do którego nie chcę wracać
Perfekcyjnie cyklem wskazał błąd za błędem
I doskonały przykład jaki być nie powinienem
Co ja na to? Oceniając taką sytuacje
Rodzice jak na razie to o jutro się nie martwię
Czy jutro żyć zacznę? Albo odejdę na zawsze
Nie wiem lecz dziś nie chcę do tyłu patrzeć
Moi kumple powiedzieli pierdol to
To jest za mało ważne by to na serio wziąść
Lepiej jebnąć w kąt przecież życie dalej płynie
Zbili piątke i zapytali co robimy w weekend
Odbij odejdź co mi powiedzieli w szkole
Nic mądrego tylko tyle że mnie mają za idiote
Prawili morały wstawiając pały w dzienniku
I bez przerwy pytali co jeszcze robię w technikum
Za plecami? Usłyszałem różne słowa
Opieprzają mi dupe? Dam im nawet powąchać
I w sumie mam to w piździe tak mówiąc skromnie
Bo tu nikt nigdy nigdzie? A jednak coś jest
Co ja na to? Oceniając taką sytuację
Jak na razie to wszystko pół serio pół żartem
I pragnę pozbierać myśli w minucie ciszy
Gdy wokół wszystko milczy a serce krzyczy