Śpiewam i nie myślę o chorobie
Na dobre i na złe znajdę wreszcie
Czy tego chcę czy nie czy tego chcę czy nie
Ludzie myślą że jesteśmy pojebani
Bo nic nam się tutaj kurwa nie podoba
Może jeden z drugim wejdź do mojej bani
Potem powiesz „nienormalność to choroba"
Starzejemy się tu z gracją to przyznaj
Choć patrząc przez pryzmat że pasją jest czysta
To marskość wątroby powinna być oczywista
Ale nasze organy grają tylko marsza w kiszkach
Gorąca krew w żyłach kiedy tańczymy po wódce
A są takie dni że marzymy o kroplówce
Kilka razy każdy tutaj myślał że umrze
Dlatego się nie wtrącam gdy ktoś rozmawia o jutrze
L4 od życia chcę a nie wizyty u psychologa
Jedyna sesja jaka pomaga mi to nagraniowa
Żaden lekarz tu głową niech nie kręci
Na dobre i na złe my zdrowo pierdolnięci
Na dobre i na złe znajdę wreszcie
Czy tego chcę czy nie czy tego chcę czy nie
Na dobre i na złe znajdę wreszcie
Czy tego chcę czy nie czy tego chcę czy nie
Czy tego chcę czy nie to muszę rozjebać ten tłum jak samobójca
Tak długo to we mnie siedzi że szykuje się eksplozja
Na którą nie mam wpływu jestem jak uśpiony wulkan
Nie pytaj kiedy odpalę bo po ofiarach poznasz
Lata lecą a my zdrowo pierdolnięci
Nie myślę o chorobie i se śpiewam palę sensi
Z ręki kielon nie wypada taka jest kultura picia
Polej dzięki podaj pada siadaj zaraz wleci FIFA
Parę shotów i zaczyna się rozgrywka
Mecz skończył się remisem więc pewnie będzie dogrykwa
I słyszę jak trzustka mnie błaga o litość
Bo mam taki stan że myli mi się flacha z przepitą
Na dobre i na złe bo bywa różnie
Jesteś smutny szczęśliwy to chluśniem
Żeby nie wiem co to siedzę aż butelki będą puste
Na dobre i na złe ja twoje zdrowie piję duszkiem
Na dobre i na złe znajdę wreszcie
Czy tego chcę czy nie czy tego chcę czy nie
Na dobre i na złe znajdę wreszcie
Czy tego chcę czy nie czy tego chcę czy nie