Przed nadejściem snu
Gdy przed nadejściem snu
Gwiazdy strąci z drzew wiatru dotyk
Co dzień tworząc most
Od gwiazd do mnie wprost
Schodzą się moje tęsknoty
Mrok w zmowie z nimi jest
Bezszelestnie je wpuszcza oknem
Do ścian zaraz mkną
Gdzie cieni śpi sto
I z cieni tych tworzą okręt
Okrętem tym płynę do granic snu
Tam kończy się nocny mój rejs
Gdy zbudzę się szarą samotność znów
Poniosę w dzień długi zły dzień
Lecz przed nadejściem snu
Będzie płynąć znów tęsknot siłą
Wśród ścian okręt cień
Do portów gdzie wiem
Jest także port zwany miłość