Hibernacja
Natrętny strumień myśli
Jak wieczność mnie przygniata
A jeszcze do tego jesień
Jak ogniem trawi czerwienią
Ostatki lata
A gdyby tak na chwilę
Powiedzmy cztery miesiące
Zostawić to wszystko w tyle
I na pobliskiej łące
Umościć zgrabny kopczyk
Z darów tej jesieni
I zamknąć na moment oczy
I zbudzić się znów wśród zieleni
Wrześniowe złote słońce
Dławi się z liści zielenią
A we mnie kropla za kroplą
Nie postrzeżenie
Nadzieja się stapia z jesienią
A gdyby tak na chwilę
Powiedzmy cztery miesiące
Zostawić to wszystko w tyle
I na pobliskiej łące
Umościć zgrabny kopczyk
Z darów tej jesieni
I zamknąć na moment oczy
I zbudzić się znów wśród zieleni
A gdyby tak na chwilę
Powiedzmy cztery miesiące
Zostawić to wszystko w tyle
I na pobliskiej łące
Umościć zgrabny kopczyk
Z darów tej jesieni
I zamknąć na moment oczy
I zbudzić się znów wśród zieleni