Pożegnanie harnasia
Śmierci moja śmierci z najśmiertniejszych śmiertna
Ty mi od kochanek bardziej byłaś wierna
Tyś przy mnie sypiała każdą nockę ciemną
Ty z porannym słonkiem stawałaś nade mną
Czymże ja cię śmierci za to wynagrodzę
Żeś chodziła za mną po zbójnickiej drodze
Czymże ja cię śmierci uszanuję
Że ty mnie nad życie pomiłujesz
Ja cię śmierci uszanuję jak siebie
Ale ja przed tobą truchleć nie będę
Bo nie będzie nic takiego śmiertnego
Żeby Harnaś musiał truchleć od niego
Ja ci śmierci nisko czapką się kłaniam
Ja się tobie złożyć w grobie nie wzbraniam
Bo nie znajdziesz takiej ziemi pod słońcem
By mi oczy zasypała płonące
Ja ci śmierci nisko czapką się kłaniam
Ja się tobie złożyć w grobie nie wzbraniam
Nachodziłem się po górach i lasach
Teraz będę sobie w trumnie popasał
Teraz ziemia mi powtórzy na ucho
Co ja kiedyś powiedziałem dziewuchom
Teraz robak mi przypomni czym byłem
Jak z cysarstwem i cysarzem się biłem
Teraz woda mi po kropli wykapie
Jak strzelałem sobie co dzień po grafie
Na Giewoncie się do spania ułożę
Tam mi będzie pod chmurami niezgorzej
Pod słoneczkiem pod rumianym pod Bożym
Tam mi będzie niezgorzej niezgorzej
Niezgorzej niezgorzej niezgorzej