Woda
Zapewne spytaæ znów chcesz
Czy to, co robiê, jest z³e
S¹dz¹c po minie, nie zrozumiesz ju¿ mnie
To takie straszne, gdy nagle bliski Ci ktoœ
Szarpie za gard³o, nie pytaj¹c o g³os
Ju¿ nie wystarczy mi byæ, ugodnie przychylaæ siê
Choæ takie dzia³anie nie op³aca siê, wiem
To niepotrzebny twój stres
Zapewne ³atwiej jest byæ po stronie silnych i mieæ
Wszystko co zechcesz, czego pragniesz - i wiesz
Nie jesteœ g³upi, œwiadomie dajesz siê biæ
Bêd¹ Ci wspó³czuæ, bêdziesz stara³ siê byæ
Tam wszêdzie, gdzie inni te¿ dostrzeg¹ jak¹ masz chcêæ
Takie dzia³anie tylko wzmaga mój lêk
¯e bycie cwanym ma sens
Chciwoœæ zgubi Ciê
G³upcem staniesz siê
ChciwoϾ zrodzi grzech
Mówiê tak bo wiem
Œwiadomie pytam siê, gdzie - pomiêdzy noc¹ a dniem
Jest twoja godnoœæ, czemu sprzedajesz siê
Jesteœ za p³ytki, co z tob¹ dzieje siê znów
Co Ciê rozbija, co tak têpi twój mózg
Jak to mo¿liwe? Lecz natarczywie
Powraca naga prawda i walczysz z rozumem
Znów jesteœ na dnie
Chciwoœæ zgubi Ciê
G³upcem staniesz siê
ChciwoϾ zrodzi grzech
Mówiê tak bo wiem