Rozmowa ojca z synem
Jary wąwozy pejzaż skalisty zmęczonych rąk
Przez pelargonie wieczór się wczołgał na stary stół
Nie mówisz nic co tu można by rzec
Ojcze jak żyć zmarszczyłeś brew
Nie mówisz nic znowu pełne kieliszki
Tężeje mrok
Wszystkich przykazań przestrzegasz przecież jak mało kto
Ręce masz czyste jasny życiorys z czytanki wprost
Nie mówisz nic to tu można by rzec
Ojcze jak żyć zmarszczyłeś brew
Nie mówisz nic znowu pełne kieliszki
Tężeje mrok
Czyś kiedy w miejscu stał roboty się bał
Czyś mało wiary miał że stanie dom
A gdy się walił plan czyś w domu spał
A przecież ojca też chcieliśmy mieć
Nie mówisz nic to tu można by rzec
Ojcze jak żyć zmarszczyłeś brew
Nie mówisz nic znowu pełne kieliszki
Tężeje mrok
Czyś kiedy w miejscu stał roboty się bał
Czyś mało wiary miał że stanie dom
A gdy się walił plan czyś w domu spał
A przecież ojca też chcieliśmy mieć
Czyś kiedy w miejscu stał roboty się bał
Czyś mało wiary miał że stanie dom
A gdy się walił plan czyś w domu spał
A przecież ojca też chcieliśmy mieć