Zakladam Sluchawki
Problemy dup to jakaś paranoja
Dobrze, że mój luz nauczył się je taranować
Niuniu, poluzuj, co to ma być za gadka?
Męczysz ucho gorzej niż pijana małolatka
Traktuję to jak deszcz, powaga
Włączam rap i czekam aż przestanie padać
Ale po deszczu nie zawsze wychodzi słońce
Więc jak nie wychodzi słońce to ja wychodzę
Bywa, że jest burza, pioruny wchodzą do akcji
Ale ja ich nie słyszę - zakładam słuchawki
Idę na ławkę, tam zawsze jest po drodze
Tylko czasami ktoś się przykleja, najgorzej
Co drugi to rzep, jakiś jebany burak
Jak tylko mówi "cześć" zaczynam go odpulać
Pierdolą mnie twoje gorzkie żale
Nie masz bliższej rodziny
Że się do mnie przyjebałeś?
Lipa na studiach, lipa z dupą, lipa z pracą
Dobra, skończ, wiesz co ja kładę na to (chuj)
Teraz odbij, ściągam buch trawki
Odpalam mój player i zakładam słuchawki
Zakładam słuchawki, pędzę przed siebie
Zawieszam się na tym, nie wiem co się dzieje
I nie lubię kiedy ktoś mi obojętny
Chce ze mną rozmawiać a ja
Nie chcę bo słucham rapu
Albo kiedy idę i coś mówisz do mnie
A nie reaguje, później powiadom mnie
O co ci chodziło, bo nie zignorowałem
Ja po prostu nic nie
Słyszałem bo słuchałem rapu
Już gra mi rap, czuję się jak w NYC
Mam nadzieję, że nie spotkam żadnej łajzy
Czasem bujam się z rapem na spokojnie
I zawsze ktoś przypierdala się do mnie
Dajcie mi luz, to chyba jakiś wirus
Czy ja kurwa wyglądam jak lep na kretynów?
Żeby to były fajne dupy, ok
Tylko one wolą XS od 3XL
Obcinam je z opadniętą szczęką przy kolanach
Ale żadna chyba nie jest do mnie przekonana
Jeszcze kiedyś dowiedzą się kto
To jest Białas
Wtedy założę słuchawki i powiem: "nara"
Najgorsi są starzy znajomi, koszmar
Z ich szpon, typie
Jest najtrudniej się wydostać
Nie mówię o wszystkich, niektórym daję props
I nie zakładam słuchawek jak widzę, że tu idą
Zakładam słuchawki, pędzę przed siebie
Zawieszam się na tym, nie wiem co się dzieje
I nie lubię kiedy ktoś mi obojętny
Chce ze mną rozmawiać a ja
Nie chcę bo słucham rapu
Albo kiedy idę i coś mówisz do mnie
A nie reaguje, później powiadom mnie
O co ci chodziło, bo nie zignorowałem
Ja po prostu nic nie
Słyszałem bo słuchałem rapu
Być może mam ADHD, tego nie wiem babe
Nieraz mijamy się cztery razy dziennie
Pewnie myślisz, że robię to specjalnie
Bo za każdym razem patrzę na
Ciebie jakbym chciał cię
Jakieś małolatki coś gadają do mnie
Ale mam słuchawki, nie słyszę ich ani trochę
Nie słyszę jak dzwoni mi telefon, człowieku
Właśnie dlatego za każdym razem muszę
Mieć go w ręku
Albo mój koleżka idzie za mną
Drze się: "Białas!"
A ja się do niego nawet kurwa nie odwracam
Doskonale wie, że mam słuchawki na uszach
I już przez to się nie wkurwia na Mateusza
Bujam się beztrosko, bez hajsu jest kiepsko
Jeśli mam chęć pogadać z tą miłą ekspedientką
Tu biorę colę, pojawiam się w innym sklepie
Zanim powiem "dzień dobry" już
Słyszę "dam ci siedem"
Siedem, tyle co w tygodniu dni
Tego melanżu nikt nam nie utrudni
Potem na kacu biorę zapisane kartki
Wbijam do kabiny i zakładam słuchawki
Zakładam słuchawki, pędzę przed siebie
Zawieszam się na tym, nie wiem co się dzieje
I nie lubię kiedy ktoś mi obojętny
Chce ze mną rozmawiać a ja
Nie chcę bo słucham rapu
Albo kiedy idę i coś mówisz do mnie
A nie reaguje, później powiadom mnie
O co ci chodziło, bo nie zignorowałem
Ja po prostu nic nie
Słyszałem bo słuchałem rapu