Styl
Siemano, mówi Białas, on nigdy nie był cienki
Ty byłeś tego pewnym i to od pierwszej EPki
Na ławkę już spadł deszcz
Nie ma tamtych typów siedzimy u mnie synku
Bo mieszkam bez rodziców
Ludzie są spięci nadal, po prawo i po lewo
A my tu nastukani gramy sobie w Pro Evo
Pijemy rudą i bro, walczymy z nudą, wierz mi
I od dłuższego czasu nie wiem
Jak to jest być trzeźwym
Może mam w głowie śmietnik i jest mi obojętne
Czy mnie propsujesz, mam swoich ludzi
Przy nich zawsze będę
Dla nas czas się zatrzymał
Jara mnie ten klimat
Późno kładę się kimać i wstaję ponawijać
Biorę kradzione albo MMX kopsnie miazgę
I napierdalam wciąż no bo mam na to zajawkę
Potem to leci w furach
W domowych sprzętach także
Masz to na MP3-ójce, kurwa
Masz mieć to zawsze i wiesz
Że mogę zrobić tutaj Stany na trackach
I mogę zrobić tak, że zaraz zaczniecie płakać
To nie dla małolatek, im każę wypierdalać
One są tępe, mówią, że ja to ten zespół
(Białas)
Bujam się w 3XL, luźnym krokiem tu pędzę
Chcę kolorowych dziwek i w
Nich zamaczać pędzel
Ciągle jadę bezczelnie, opada szczena, mała
I to jest kurwa pewne jak to
Że szczę na Hawajach
Niedługo przyjdzie zima
Mróz znowu przejmie miasto
Będziemy pić wódę z plastiku
Żeby nie zamarznąć będziemy głośno krzyczeć
Sramy na ciszę nocną
To dla tych wszystkich ludzi
Którzy jak my idą pod prąd
Lamusy siedzą w domach, tak im każą starzy
Dostaną od nich karę jak
Się spóźnią na wykłady
Pierdolę ich totalnie, raczej się nie witamy
Pamiętam ich ze szkoły, już tam byli ofiarami
Jak będą starsi pewnie zdobędą się na zemstę
I będą znęcać się nad
Dziećmi jak będą niegrzeczne
My gdy będziemy starsi będziemy tacy jak dziś
I za dwadzieścia lat też będę
Mógł ze świata zakpić
Mówię co myślę ziomie, szepczą tylko leszcze
My jesteśmy tu po to
Żeby podnosić poprzeczkę
I musisz uszanować styl życia naszej bandy
A jak ci coś przeszkadza no
To się kurwa zamknij