Dym
Jesienne wichry znowu kołyszą świat
Wrześniowy świt nie chce obudzić dnia
Wyruszam znów w kolejny kręty szlak
I tylko chłód i spojrzenia gwiazd
Nie widzę drogi bo zbyt gęsty jest dym
Od nowa uczę się, jak oddychać mam nim
Przetarte ścieżki starocią lśnią
Idę przed siebie, jakby pod prąd
Coraz trudniej wspinać się
Jakby los nic tylko sprawdzał mnie
Wśród odrapanych ścian, opuszczonych miejsc
Przewracam się
Czy chcę wydostać czy zostać tu chcę
Obojętnie i przyjemnie mi jest
Bo tu, tu nie znajdzie nikt mnie
Nie chcesz obudzić dnia
Niech w Twojej głowie wieczna zamieć trwa
Chcę dalej iść pod wiatr
Nie chcę już wracać, chociaż czuję strach
Znowu umierać mi łatwiej
Bo trudniej jest żyć...